wywiad - boccia

Idź do spisu treści

Menu główne:

wywiad

Tekst tutaj zamieszczony jest obszernym wywiadem, jaki przeprowadziła Maria Czajkowska w 2000 roku, na potrzeby szkolnej gazety "Idea" i swoich współzawodników z sekcji bocci.

Znajdziemy tam rozmowę z trenerem poznańskiej sekcji bocci Panią Grażyną Chrystianowicz i samymi zawodnikami. Czytając wywiad znajdziemy wiele odpowiedzi na rodzące się w nas samych pytania....

(jedno z pytań zostało -zaczerpnięte do jednego z linków)

Marysia Czajkowska: Co to jest boccia?

Grażyna Chrystianowicz - Boccia jest to gra przede wszystkim dla osób niepełnosprawnych, posiada wybitne walory sportowo-rehabilitacyjne, szczególnie dla osób z porażeniem mózgowym. Uprawiana jest w wielu krajach świata, a od 1996 roku weszła do programu Igrzysk Paraolimpijskich.

Gra polega na rzucaniu bil na wyrysowane na parkiecie pole. Chodzi o to, aby jak najwięcej bil jednego koloru znalazło się przy bili białej. W grze biorą udział dwie trzyosobowe drużyny, uczestnicy siadają obok siebie naprzemiennie. Zawodnicy danej drużyny mają ten sam kolor piłek. Każdy zawodnik otrzymuje po dwie bile, oprócz tego każdy z zawodników jeden raz wyrzuca na boisko bilę białą. Każdą drużyną kieruje kapitan. Innym wariantem bocci jest sytuacja, gdy w grze biorą udział tylko dwie lub cztery osoby, zasady są te same, tylko uczestnicy otrzymują więcej bil.

Skąd pochodzi ta tajemnicza gra?

Gra pojawiła się u nas w 93 roku w Wągrowcu na turnusach wakacyjnych organizowanych dla młodzieży niepełnosprawnej. (Turnusy prowadzone są przez poznański "Start", czyli przez Sportowe Stowarzyszenie Inwalidów.) Wprowadzili do nas tę grę Szwedzi, pokazali nam, jak się gra, przetłumaczyli przepisy i od tego roku gramy.

Czy każdy niepełnosprawny może uprawiać tę dyscyplinę sportową?

Tak. Nawet osoby, które mają niewielki zakres ruchu, sprowadzający się tylko do ruchów głowy, mogą uprawiać tę dyscyplinę. Oczywiście boccię mogą uprawiać także osoby pełnosprawne. Wskazana jest taka integracja, stosujemy ją na zajęciach i wydaje mi się, że wychodzi wspaniale.

Co trenerowi, takiemu jak Pani, daje praca z niepełnosprawnymi np. na zajęciach bocci?

Olbrzymią satysfakcję, ale także naukę. Obserwuję, jak współdziałają ze sobą osoby pełnosprawne i niepełnosprawne, osoby mniej i bardziej poszkodowane, jak wzajemnie wpływają na siebie, jak potrafią się zaprzyjaźnić. Widzę, że wynika z tego wiele dobrego i dla nich, i dla mnie.

Czyli jest możliwe, aby osoba zdrowa zaprzyjaźniła się z niepełnosprawną?

Oczywiście, może być to wspaniała przyjaźń, która przerodzić się może w trwały związek. Jest wiele takich par. I związały się one nie na zasadzie litości, czy jakiegoś współczucia, ale na zasadzie po prostu zrozumienia. Poprzez przebywanie ze sobą można poznać drugiego człowieka. Można zrozumieć i dostrzec w nim nie tylko kalectwo, czy jakąś ułomność, ale to, co powinno się w człowieku dostrzegać, czyli: walory umysłu i ducha.

A z czego właściwie wynika Pani satysfakcja?

Z kontaktu z wami, z tego, że nauczyłam się bardziej dostrzegać właśnie to, co w ludziach chciałoby się cenić, tzn. nauczyłam się patrzeć na ludzi niepełnosprawnych w sposób ludzki. Widząc osobę niepełnosprawną, nie skupiam się na jej kalectwie, tylko staram się w niej dojrzeć normalnego człowieka. Normalnie rozmawiam o normalnych, codziennych sprawach. Rozmawiam o tym, co ci ludzie odczuwają. Są bardzo wyczuleni na to, jak osoby pełnosprawne odnoszą się do nich. Jak patrzą na nich, czyli na upośledzonych umysłowo i na ludzi z deficytem ruchowym. A patrzą zazwyczaj inaczej... Ci ludzie chcą być postrzegani przez zdrowych tak, jak oni nawzajem siebie postrzegają. Wystarczyłoby dla takiej osoby niepełnosprawnej, która przebywa wśród osób sprawnych, zwykłe: Cześć! Co słychać?, zwyczajna rozmowa o filmie w telewizji lub innych sprawach. Czasami takie zwykłe podejście do osoby niepełnosprawnej, widzianej załóżmy w szkole, byłoby podaniem ręki tonącemu. Ludzie niepełnosprawni często nie obnażają się - mówię tu o obnażaniu duchowym. Nie obnażają się, nie potrafią nawet tego robić. Chcieliby być zrozumiani, zauważeni, ale nie potrafią sami wyciągnąć ręki. Nierzadko uważają, że są kimś gorszym, że czegoś im brakuje, w związku z tym nie dogadują się z osobami zdrowymi. Albo boją się, że nie będą zrozumiani przez osoby zdrowe. Często tak bywa, dlatego wydaje mi się, że integracja, kontakty ze zdrowymi ludźmi na normalnej płaszczyźnie: treningu, jakiegoś klubu, dają dobre efekty.

A kto może grać w boccię, do kogo adresowana jest boccia?

Przede wszystkim jest to gra dla osób z porażeniem mózgowym. Również mogą uprawiać tę dyscyplinę osoby pełnosprawne. I wskazana jest tu integracja osób niepełnosprawnych z pełnosprawnymi, stosujemy ją na zajęciach i wydaje mi się, że wychodzi wspaniale.

Co daje uprawianie tej dyscypliny samym zawodnikom?

Przede wszystkim kontakt, to, że się spotykają ze sobą, że utrzymują znajomości, dzwonią do siebie, spotykają się poza treningami, to jest wspaniała rzecz. Często bywa tak, że te osoby nigdzie nie wychodzą, albo sporadycznie i sam kontakt z innymi osobami przede wszystkim z osobami mniej, tak samo lub bardziej poszkodowanymi dają odpowiedni skutek, jeżeli chodzi o jakieś spojrzenie na swoją osobę, na własne kalectwo. Osoby niepełnosprawne są niejako zapatrzone w siebie, są zapatrzone w siebie w sensie własnego kalectwa. Nie wszystkie, są jednak takie osoby powiedzmy słabsze psychicznie, które uważają, że to one są najbardziej poszkodowane. Spotykając się z innymi osobami, widząc jak tamte osoby są ciężko poszkodowane, jak można sobie dawać radę z tym, jak przezwyciężać to, jak dawać z siebie innym ludziom. Widząc to wszystko niejako zmieniają swój światopogląd. I właśnie o to chodzi. Taki kontakt jest bezcenny w życiu każdego człowieka, bo przecież człowiek nie jest stworzony do tego, żeby żyć samotnie. Czy zdrowy, czy chory, czy poszkodowany fizycznie, czy psychicznie musi żyć wśród ludzi.

Teraz mam takie pytanie: Jeżeli pewien rodzic danego człowieka, który uczestniczy w bocci. Uważa, że ta osoba sobie szkodzi przebywając z osobami w gorszym stanie fizycznym. Jak zmienić -myślenie tego człowieka?

Gdyby na świecie żyli tylko piękni i mądrzy świat byłby nudny. To takie stwierdzenie.
Natomiast konkretnie odpowiadając na Twoje pytanie. Dziwię się takiemu rodzicowi, ponieważ właśnie jego dziecko jest poszkodowane i ocenianie, że ktoś jest bardziej poszkodowany więc już nic nie mogę otrzymać, ani nie mogę mu dać. Jest jak najbardziej mylne i jak najbardziej egoistyczne. Jest to w zasadzie okrutne stwierdzenie i absolutnie się z tym nie zgadzam. Myślę, że większość ludzi, nawet nie mająca kontaktu z niepełnosprawnymi, podzielałaby mój pogląd. A temu rodzicowi, co bym życzyła? Aby jego dziecko potrafiło mu wybaczyć.

A jeżeli taki rodzic mówi takiemu dziecku: Ty słuchaj, oni Cię tam wykorzystują, bo tylko Ty pchasz wózek, albo Ty robisz coś za niego. On tak nie twierdzi, wie, że nie jest to prawdą. Próbuje to wytłumaczyć rodzicowi, ale On nadal twierdzi inaczej. Jak to zmienić?

Można by zaprosić tego rodzica, aby był przez cały trening, a nie tylko wpadł pięć minut i na tej podstawie wyciągał wnioski. Natomiast nikt, przynajmniej w naszym zespole, nikt nikogo nie wykorzystuje. Wręcz przeciwnie - każdy garnie się do pomocy. I uważam to za jak najbardziej normalne. To, że chce się pomóc koleżance, czy koledze jest to chyba normalnym odruchem. I stwierdzenie, że człowiek jest wykorzystywany przez drugich, bo coś robi dla nich, jest wielką pomyłką.


A co by Pani powiedziała o swoich zawodnikach?

No, że są wspaniali. To po pierwsze, a drugie, że na każdy trening ja naprawdę się cieszę, widzę też to samo w ich oczach i w ich postawach. Kiedy tylko mogą, a różnie jest z możliwością dotarcia na trening, często są uzależnieni w zasadzie od dobrej woli rodziców, którzy nie zawsze mają czas albo ochotę zawieźć dziecko na trening, to przybiegają. Rozmawiamy o wszystkim, żadna w zasadzie dziedzina życia codziennego nie jest pomijana. Rozmawiamy o ich sprawach. O szkole, o uczuciach, wydaje mi się, że jest to, właśnie, fajne, że potrafimy sobie wzajemne dawać rady, bo i oni mnie - chociaż może nie zdają sobie z tego sprawy - i ja w miarę możliwości pomagam. A najpękniejsze jest to, że zachowują się często lepiej niż osoby pełnosprawne. I tu muszę z całą satysfakcją powiedzieć o 8 marca, gdy nie mieliśmy treningu, i dzisiaj, w dzisiejszym dniu wszyscy chłopcy złożyli się i wszystkim dziewczynkom wręczyli kwiatek. Patrząc na sytuację materialną moich zawodników, uważam, że jest to wielkie wyrzeczenie i gest wspaniały. Nie musieli tego robić, ale chcieli. Nikt ich nie zmuszał, bo nikt nie przypominał, bo gdyby to było w tym dniu, może by tam sobie na zasadzie, że no wypadałoby, ale już dzień po, to rzeczywiście było dla nas wielkie zaskoczenie i przyjemność. Ogromna radość, bo żadna z nas się nie spodziewała, a chłopcy zrobili to w tak miły sposób i zaskoczyli nas zupełnie. W niejednej - przypuszczam - klasie, w niejednym środowisku panowie, czy chłopcy zapominają o tym święcie, a jednak tu zostałyśmy docenione. I możecie sobie wyobrazić, jaka panuje u nas atmosfera. Jest po prostu wspaniale!


Czyli jest przyjaźń pomiędzy zawodnikami, a trenerem?

Myślę, że tak - przynajmniej ja tak to odbieram. Nie wiem jak się wypowiedzą zawodnicy.

Teraz przytoczę wypowiedzi zawodników, którzy również wzięli udział w wywiadzie

Co waszym zdaniem daje uprawianie dyscypliny zwanej boccia samym zawodnikom? To znaczy wam.

- Iwona Wąsowicz - Gra w boccię daje mi przede wszystkim okazję do dobrej zabawy, a także do rywalizowania między sobą, chociaż to może w mniejszym stopniu. Przyjazd na trening daje mi też możliwość spotykania się z ludźmi.

- Dawid Cichocki - Lepiej się czuję spotykając się z ludźmi, grając w boccię. Daje mi to też satysfakcję sportową. Lubię w to grać. W końcu trzeba coś robić, żeby się nie nudzić.

- Adam Heince - Boccia daje mi możliwość spotykania się z przyjaciółmi, której na co dzień nie mam. Oprócz samej gry, to właśnie spotkania z drużyną bardzo mnie cieszą.

- Krystian Sokołowski - Bardzo lubię przychodzić na boccię, gdyż mam tu wielu kolegów i koleżanek. Dobrze się czuję, grając z tą grupą ludzi. Bardzo lubię grać w boccię.

- Jacek Piątek - Lubię grać w boccię, ponieważ pozwala odczuwać mi satysfakcję jaką odczuwa sportowiec. Bardzo lubię też moją drużynę z którą trenuję boccię.

- Ania Kurzawska - Po pierwsze jest to dla mnie jakaś forma rozrywki, która pozwala mi dostrzec w sobie jakieś zalety. Pozwala mi się również dowartościować. Pokazuje, że to, że jestem osobą niepełnosprawną nie przeszkadza mi uprawiać jakąś dyscyplinę sportową, którą akurat jest boccia. Poza tym mogę poznać bardzo fajnych ludzi, przyjaźnić się z nimi. Oprócz tego bardzo dobrze się czuję, kiedy są organizowane zawody, wtedy czuję, że jestem prawdziwym sportowcem i że jestem potrzebna drużynie, jestem jej ważną częścią.

Czy Wy jako znajoma sobie grupa ludzi, uważacie, że jesteście zintegrowani ze sobą, że jesteście zgrani?

- Wszyscy zawodnicy - Tak wydaje nam się, że jesteśmy ze sobą zgrani. Kiedy trzeba, potrafimy zrobić coś wspólnie, oczywiście wymaga to sporo wysiłku, ale... Uważamy, że jest wspaniale.

Czy Wy jako sekcja bocci lubicie przyjeżdżać na treningi?

- Tak, bardzo. Spotykamy się na treningach, bo bardzo lubimy w to grać, a przy okazji się spotykamy - daje Nam to wiele radości.

A jak Wy jako drużyna widzicie integrację - szczególnie tę między Wami?

- Tak wydaje Nam się, że jest to dobre. Między Nami panuje sympatia, staramy się teraz tak jak w zeszłym roku organizować - planować, przeróżne wypady. Oby się udały i były tak fajne jak w zeszłym roku...

Teraz specjalnie dla IDEI wypowiedzi rodziców i siostry jednej z zawodniczek bocci:

Ilona Kurzawska:

Co według Ciebie, Ilona, daje - jako, że jesteś osobą pełnosprawną - uprawianie bocci osobom niepełnosprawnym, w tym Twojej siostrze?

Wydaje mi się, że jest to pewnym wyzwaniem, które może pomóc Wam pokonać własną chorobę. Sama boccia jest powodem, do rozmów np. omówienie taktyki, jaką za chwilę zastosujecie. Poza tym sam kontakt jest bardzo ważny. Poprzez przebywanie na bocci poznajecie nowych ludzi i nie izolujecie się. Natomiast w czasie Zawodów, nie tylko Międzynarodowych, dajecie z siebie wszystko. Przez to odnosicie wielkie sukcesy.

A jak Ty widzisz integrację pomiędzy osobami pełnosprawnym, a niepełnosprawnymi?

Moim zdaniem jest to rzecz wspaniała. Poznaje się ciekawe osoby - nie ważne, czy są na wózku, czy są sprawne. Mogą być przecież bardzo ciekawymi ludźmi. Spotykając się można porozmawiać i dopasować swoje gusta, tylko trzeba akurat trafić na człowieka, który ma podobne zainteresowania. A to, że jest niepełnosprawny w niczym nie przeszkadza.

Pan Krzysztof Wąsowicz:

Co Pan sądzi o naszej drużynie i o uczestniczeniu córki w treningach bocci?

Po pierwsze, to, że przebywa wśród swoich rówieśników. Rozwija się przez ten kontakt, uczestniczy w różnych rozmowach, no i sama gra bardzo dużo daje. Po prostu w danym dniu wyjeżdża nie siedzi w domu, ma kontakt z ludźmi, a to jest ważne.

A czy Pana zdaniem jesteśmy zintegrowaną grupą ludzi?

Na pewno jesteście ze sobą zintegrowani, gdyż już się znacie i bez przeszkód rozmawiacie ze sobą, w taki naturalny sposób, po prostu przyjaźnicie się.

Co Pana zdaniem daje sama gra?

Jest to jakaś rywalizacja ze sobą. Wy jako niepełnosprawni możecie poznać, jak się czuje sportowiec; jak wyglądają wygrane i porażki. Daje to po prostu takie odczucia jak zdrowym ludziom. Tak jak w życiu osób całkowicie sprawnych są przegrane i wygrane. Tak Wy możecie na bocci zasmakować jak to wygląda.

Pani Elżbieta Sokołowska:

Co Pani zdaniem daje sama gra Krystianowi? Co Pani sądzi o naszej drużynie?

Ta gra daje przede wszystkim możliwość współzawodniczenia młodzieży ze sobą. Krystian na co dzień nie ma czegoś takiego, do szkoły chodzić nie może i nigdzie nie bywa. Jeżeli chodzi o młodzież, która właśnie gra w boccię, to jest ona bardzo fajna. Są oni ludźmi bardzo kontaktowymi, tolerancyjnymi i wyrozumiałymi. Mimo, że są na bocci dzieciaki z różnymi schorzeniami to jakoś sobie zawsze potrafią pomóc. Nawet w przypadku kiedy jeden z zawodników się źle poczuje, to mimo, że są zaabsorbowani grą, potrafią na to zwrócić uwagę i zasygnalizować, że coś jest nie tak z kolegą siedzącym obok. Bardzo dobra jest wrażliwość, którą oni mają.

Czy uważa Pani, że nasza drużyna jest ze sobą zintegrowana?

Tak, na pewno.

Jest to wywiad, który przeprowadziła specjalnie na potrzeby IDEI gazety XVII LO,

oraz dla moich kochanych współzawodników z sekcji bocci

-Majka Czajkowska


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego